Drzwi od sali otworzyły się, pchnięte silnym ruchem. Stanęła w nich zdyszana Hanako, o ile można ją było jeszcze tak nazwać - potargane włosy, wygnieciony mundurek, jedna ze skarpet naciągnięta, druga zsunęła się gdzieś w dół... Ogółem dziewczyna wyglądała, jakby ledwo co wstała z łóżka. W sumie, to stwierdzenie było bardzo niedalekie od prawdy, bo panienka Miyoshi obudziła się zaledwie pół godzinki temu.
- Przepraszam za spóźnienie! - zawołała zaaferowana, po czym ruszyła w stronę przedostatniej ławki od strony okna. Było jej głupio, że spóźniła się na jedne z pierwszych zajęć w tym roku. Ale cóż, to był właśnie jej fart. Zanim usiadła na miejscu, przejechała jeszcze wzrokiem po zgromadzonych. Większość stąd lub stamtąd kojarzyła. Potem nic już nie mówiła, tylko palnęła tyłkiem na krzesełko, a następnie zajęła się ogarnianiem swego wyglądu. Przynajmniej "z grubsza".

Jellal jak zwykle został usadzony tak jak usadzony być nie miał. Spojrzał tylko lekko zawiedziony w kierunku wielkiego mistrza kumitsu i westchnąwszy usiadł na wskazane miejsce. Oczywiście lekcje Snejka zawsze go interesowały dlatego tęż przykładał większe zainteresowanie do tego przedmiotu.
- A ługryś mnie tylko w kostkę to zapierdolę, powiedział znaczącym tonem do Clouda który paradował w masce i udawał zombie.

- Słucham? - Jedyne słowo jakie opuściło usta przewodniczącej miało właśnie takie brzmienie i nawet nie wydawała się być zaskoczona wejściem senseia do sali w tak niespodziewany sposób, nie. Ona zwyczajnie posyłała mu pełne niedowierzania spojrzenie, zerkała raz na niego raz na Fernandesa i pomodliła się w duchu o cierpliwość, żeby nie zabić gada na pierwszej lekcji w ostatniej klasie.
- Sensei naprawę nie mogę siedzieć z drugim Fernandesem? - Jeszcze tego kobieciarza by jakoś przełknęła, ale nie chłopaka, który miał wywalone na cały świat i demonstrował to przy każdej możliwej okazji. Nie czekając na odpowiedź nauczyciela usiadła na krześle odsuwając się jak najdalej od ciemnowłosego.
- Śnij dalej pijawko. - Syknęła uprzednio zgrzytając zębami i przybrała wyjątkowo zbolałą minę, już widziała te kolejne czterdzieści minut lekcji. To się skończy czyjąś śmiercią...
- Bo co? - Warknęła wyjątkowo bezczelnie wiedząc, że na nic zda się inny rodzaj dyskusji z tym osobnikiem.

Oparła łokcie na udach, chwilę przyglądając jeszcze się nauczycielowi. Zaraz jednak uniosła nieznacznie głowę by przemknąć wzrokiem po sali. Odpowiedź na pytanie jeszcze nie padła, na dodatek uczniowie się wygłupiali. Oparła się plecami o ścianę, a że akurat usiadła przy oknie, to oparła łokieć o zimny parapet, wsparła się lekko na zgiętych palcach dłoni i, całkowicie straciwszy zainteresowanie towarzyszącym jej osobnikiem, przystąpiła do obserwacji świata na zewnątrz. Błądziła wzrokiem po bliżej nieokreślonych punktach nawet nie siląc się o udawanie jakiegokolwiek zainteresowania tym, co robi tak długo, aż ciszy nie przerwie głos czerwonowłosej, która miała udzielić odpowiedzi.

Ostatnio edytowany przez Chika (2012-12-30 00:52:52)

Zapowiada się na długą... bardzo długą lekcję w towarzystwie pięknej, idealnej przewodniczącej. Nie nie nie, to się po prostu nie mieści w głowie. Jak ta dwójka mogła się znaleźć razem na w tej samej ławce? To była mistyfikacja i napewno po lekcji chłopak porozmawia z Old Snejkiem co i jak, bo tak być nie może. Z takiego założenia przynajmniej wychodzili oboje. No cóż, będzie musiał wytrzymać z nią te niecałe czterdzieści minut, co będzie nie lada wyczynem. On przecież był cichutki jak myszka, mało tego miał na nią wyjebane. To ona wiecznie chciała zwrócić na siebie uwagę, co go niezmiernie wkurzało. Tak przynajmniej było kiedyś. Teraz? To już oboje wczuli się w rolę nienawidzących się liderów dwóch zupełnie innych "organizacji". Od czego się zaczęło? Tego chyba nie wiedzą nawet oni sami, najwidoczniej po samych twarzyczkach stwierdzili, że już się dogadywać nie będą.
- Albo wiesz co, najlepiej nie odzywajmy się do siebie. Będziemy grzeczni, a po lekcji znowu wrócimy do uwielbiania się, bo teraz naprawdę nie chce mi się z tobą wdawać w idiotyczne dyskusje. No chyba, że masz mi coś mądrego i ważnego do powiedzenia, wtedy chętnie posłucham... - nie chciał po prostu na nią zwracać uwagi, choć był praktycznie pewien, że będzie chciała, aby jego oczy były zwrócone w jej stronę. Chciała go prowokować, gdyż już chyba za bardzo się wczuła w tą bardzo złą znajomość. Jednakże to, że sobie docinali to jedno, szanowali siebie poza rozmowami twarzą w twarz. Prawdę mówiąc jedyne złego co by o niej chyba powiedział to to, że jest zbyt wyszczekana, ale to tak jak praktycznie każda licealistka w tej szkole. Tak więc po co im to było? A no po prostu dla zasady. Gdy są dwie szanowane osoby i robią w tym samym, to muszą się nienawidzić, tak jest od zawsze. Niestety go takie stereotypy nie interesowały, zdecydowanie wolałby wypić z nią dobrego drinka, czy pójść się gdzieś pobawić, ale dla świętego spokoju uznał, że stereotyp jednak będzie lepszy. Nie znał przecież jej zdania w tej sprawie, a po jej zachowaniu mógł stwierdzić jednoznacznie, że to będzie "rywalizacja", której on jednak osobiście nie uznawał. To były tylko pozory, a jak wiadomo Shadow jest mistrzem kłamstwa i wmawiania ludziom zupełnie innych rzeczy, niż takie jakie są naprawdę. Zerknął na nią kątem oka, a potem spowrotem wrócił do słuchania jej głupich komentarzy, idiotycznych pytań Old Snejka i swoich rozkmin, które miał teraz we łbie.

Cloud spojrzał na Old Snejka i uśmiechnął się.Zaczął grzebać w kieszeni i znalazł karty potworów(yugioh).
-Zagrasz czy przepowiedzieć Panu przyszłość?-Spytał szczerząc się jak głupek.
Wiedział że poprzez wygłupy nie dostanie dobrych ocen ale w końcu to był Cloud tego nie zrozumiesz.

Oczywiście Jellal miał wszystko w dupie, liczyło się tylko to co leży na jego ławce, czyli ostatni kawałek sernika który pożarł bez wahania. Nie można było powiedzieć, że nie był szczęśliwy a jego humor poprawiło do końca lekkie przekomarzanie się obydwu liderów najważniejszych frakcji szkoły. Pasowali do siebie to było widać na pierwszy rzut oka, lecz oboje najwidoczniej tego nie zauważali. Uśmiech Jellala zmniejszył się odrobinę kiedy to
Coldwater  zaproponowała żeby przesiąść się do niego, co oczywiście mu nie pasowało i gdy taa odwróciła siew jego stronę przeszył ją prawdziwie skurwielskim spojrzeniem oblizując się w parszywy sposób, aby dała sobie z tym spokój i została tam gdzie siedzi.

Old Snejk niewzruszony stał i obserwował bacznie całe otoczenie. Najwidoczniej planem Reborna było "zacieśnienie" więzów między komitetem a samorządem uczniowskim. Skinięciem głowy zaakceptował odpowiedź Alonse, która w 100% była poprawna. Wtem, gdy Cloud zapytał go o pojedynek potworów, zabłysły mu oczy. Zrobił kilka salt w przód i pojawił się przed trzyosobową ławką.
- Czas na rewanż Kaiba! Wychodzę Cieniem Magii!! - wykrzyczał staruszek, wyciągając z kieszeni talię yu-gi-oh. Najwidoczniej nie miał zamiaru przegrać z nikim, nawet jeśli chodzi o takie pierdoły.
- Na ile poziomów dzielimy moce i jakie są ich rodzaje, oraz podaj po dwóch znanych ci przedstawicieli. Pan Giotto Fernandes udzieli odpowiedzi. Zaś każdy z was napisze swój poziom mocy na tablicy, po tym jak Fernandes udzieli odpowiedzi. - potakiwał sam sobie, to ale już taki był. Wrócił do rozmowy z Cloudem.
- A teraz powiedz mi czy w nowym roku znajdę w końcu miłość swojego życia i będę mieć pieniądze. - najwidoczniej walka się skończyła, a sama koncepcja przepowiadania przyszłości była czymś czym się podjarał sam Old Snejk.