Feinrolu po wyjściu z gabinetu od razu zmierzał w stronę auta i pojechał we wskazane mu miejsce na akcie zlecenia, po czym po chwili rozglądał się... Zastanawiał się czy odnajdzie daną rzecz i czy uda mu się wreszcie chociaż trochę zaistnieć w oczach szefa... Wiedział, że może być to niebezpieczna misja i co chwile przechodził przez ściany/drzewa aby nie nadziać się na wrogów...
Offline
Tak, to była kradzież, a więc powinieneś spodziewać się wrogów, kilku bądź jednego, to jeszcze zależy kto to ukradł. Nagle dostałeś telefon, pytanie tylko skąd ten ktoś miał twój numer? Nie wdając się w szczegóły odebrałeś, a w telefonie usłyszałeś głos szefa.
- Zapomniałem wspomnieć... możesz użyć mocy... - po tym rozłączył się. Oczywiście się nie pożegnał, no ale to był Shad, proszę mu wybaczyć. Zostawiłeś samochód na parkingu nieopodal małego lasu, gdyż to właśnie tam znajdowała się siedziba złodzieja/i.
Offline
Wtem, spoglądając na wszystko co jest, jak nieopamiętany dzieciak użył swej mocy i chodził w te i we wtę, co chwile przenikając przez przeróżne rzeczy i tym podobne stworzenia, nie bał się nawet niedźwiedzia, gdyż te zazwyczaj gdy chciały go złapać, on przenikał przez drzewa, a niedźwiedzie uderzały z impetem w owe drewniane okazy. Chodził tak szukając... Skradzionej rzeczy, wiedział, że może być zauważony, dlatego chodził skradając się, ale cały czas był czujny i odwracając się za siebie i na boki, co chwile aktywowywał swoje moce, aby przejść nawet przez głupi krzak, chciał być niewidzialny jak zjawa, lecz to było wadą... Był niematerialny, ale widoczny...
Offline
Pokonywałeś przeszkody bez większego problemu, gdyż używałeś do tego swojej unikalnej mocy. Być może było to udogodnienie, ale jeszcze trochę i powoli zaczniesz odczuwać zmęczenie przez tak długie, a nie potrzebne użytkowanie mocy. Twoim oczom ukazał się mały tunel, wykopany w ziemi. Być może to właśnie tam jest kryjówka. Pytanie tylko czy decydujesz się na sprawdzenie tego?
Offline
Feinrolu zdezaktywował swą moc i spoglądając na tunel, chwile stał oparty o jakieś drzewo by odsapnąć, gdy już zaczął czuć się w miarę dobrze to ruszył w stronę owego miejsca, był ciekawy czy będzie musiał sprać kilku, jednego czy kilkunastu wrogów, wiedział, że może być zaatakowany z każdej strony, dlatego pozostawał jak najciszej mógł, a chodził skradając się...
Offline
Zrobiłeś duży błąd, gdyż przed wejściem do jaskini trzeba było wziąć ze sobą, coś co pomoże ci w oświetleniu drogi. Przeszedłeś kilka kroków i już nie widziałeś swoich stóp. Ba! niczego nie widziałeś, podpierałeś się ręką o ściankę i to właśnie przy niej szedłeś co szło ci bardzo mozolnie. Usłyszałeś jakiś dźwięk, jednakże ciężko było ci go rozpoznać, bądź co bądź słyszałeś samo echo.
Offline
Po usłyszeniu dźwięków spoglądałem za siebie i przed, pomimo wszystkiego sprawdzając kieszenie wyjąłem z jednej z nich telefon po czym rozglądając się ponownie jak najszybciej włączyłem w nim latarkę, która trochę mi pomogła... Szedłem tak i czekałem na to co się wydarzy, rozglądałem się za znalezieniem wroga, gdyż po prostu chciałem go jak najszybciej wyeliminować ze świata jak zwykłego szkodnika... Tylko jedno pytanie... Co widziałem?
Offline
Cóż, był to dobry pomysł, ale ujawniał twoją pozycję ewentualnemu wrogowi. Jednakże póki co mogłeś czuć się bezpieczny, jedyne co cię denerwowało, to tylko kilka niezręcznych nietoperzy, które latały nad twoją głową śpiewając coś w deseń openingu pokemonów. Było to naprawdę denerwujące, ale po jakimś czasie śpiewy, a raczej piski ustały wraz z wylotem z jaskini nietoperków. W jaskini pojawiło się rozwidlenie dróg, jedna zawijała na lewo, druga na prawo.
Offline
Feinrolu spoglądając na nietoperze w ogóle się nie denerwował, wręcz się uśmiechał. Gdy doszedł do rozwidlonej drogi, spoglądał jak najdalej mógł i szukał jakiegoś ognia/promyka lub światła... Jeśli nic nie zauważył najzwyczajniej poszedł w lewą stronę, po czym spoglądając co chwile za siebie był w pełni gotowy zarówno do ataku, jak i obrony, chciał skończyć misje za wszelką cenę...
Offline
Wybrałeś lewą flankę. Szedłeś długim, ciemnym korytarzem, oświetlając się tylko i wyłącznie światłem swojej latarki w telefonie. Teraz przeszło cię właśnie jakieś dziwne uczucie, swego rodzaju dreszcz. Jakby ktoś był za tobą, tak jednak wcale nie było. Gdy się odwróciłeś nie było nikogo. Czyżby przywidzenia? Cóż, różnie to można zinterpretować, ale jako człowiek Shada, napewno nie powinieneś tego tak zostawić, gdyż z pewnością coś było na rzeczy, choć przeczucie może cię mylić.
Offline
Po poczuciu dreszczu jedynie uśmiechnęłem się szeroko, po czym uderzyłem w powietrze, aby się upewnić czy to nic groźnego po za samym Feinrolu, ten po chwili spoglądał na boki, widać było, że chciał już zastosować jakąś kontrę. Był bardzo czujny, do tego jego sprawności fizyczne i zastrzyk adrenaliny, który dostarczył mu leciutki dreszczyk zwiększył jego odczucie różnych bodźców... Czekał tylko na następne "dziwne" zdarzenie.... Po chwili po cichutku wyszeptał.
- Chodźcie skurwiele...
Offline
Być może była to prowokacja z twojej strony, aczkolwiek nieskuteczna. Nic się nie działo w tym czasie, a ty zaczynałeś powoli dochodzić do wniosku, że nie ma sensu takie błądzenie i lepiej wszystko rozpieprzyć, szkoda tylko, że nie masz przy sobie dynamitu. Na twoje szczęście/nieszczęście (niepotrzebne skreślić), na horyzoncie coś zaczęło się pojawiać. Było to światło.
Offline
Na szczęście po ujrzeniu światła lekko się uśmiechnęłem, widać było po minie, że byłem zdenerwowany idąc w stronę światła, przy tym ciekawiłem się czy wreszcie znajdę To Coś... Tak szłem, po drodze wyjąłem butelkę z alkoholem, którą rozlewałem za sobą... W ręku trzymałem zapałki a w drugim latarkę w telefonie, byłem ewidentnie ciekawy czy ktoś podejdzie.
Offline
Szedłeś w stronę światła, byłeś coraz bliżej wyjścia z jaskini. Wyszedłeś. Blask oślepił twoje oczy, które nie przywykły jeszcze to promieni słonecznych, musiałeś trochę przeczekać zanim się przyzwyczają. Minęło kilka chwil i już byłeś gotów. Przed tobą pojawiło się 3 ludzi, tak samo ubranych, tego samego wzrostu i z maskami na twarzy. Jeden z nich trzymał naszyjnik, który jest celem twojego zadania.
- Wiedzieliśmy, że ktoś po to przyjdzie. - powiedzieli wspólnie, najwidoczniej byli bardzo zgrani. Czekali na twoją reakcję.
Offline
Spoglądając na ludzi jedynie zaśmiałem się jak idiota, z kieszeni wyciągłem jedynie jakąś torebeczkę, czekałem na ich atak... Przygotowywałem się do rozsypania zawartości z worka, patrząc uważnie na ludzi. Myślałem tylko nad atakiem w trójkę ludzi i o worku, który chciałem rozsypać po ziemi, jedną ręką chciałem sprowokować ludzi pokazując im środkowego palca i się śmiejąc tak, aby to usłyszeli...
- Tylko trzech? Coś... Mało. Teraz tylko trzeba zobaczyć... Po kolei czy wszyscy na raz?
Offline