Zakamarki można spotkać tu małolatów popijających piwo i palących papierosy. Ciemne uliczki przez to że latarnie się nie palą są idealnym miejscem na rabunki babć czy innych ludzi. Stare kamienice i mało zieleni to charakterystyczne dla tego miejsca. Sklepy pozabijane deskami... czyli nic ciekawego.
Offline
Przychodze na randomowa laweczke ktora zalwazylem i mi sie spodobala, siadam na niej.
- Ta laweczka wytrzymala moj ciezar, jednak cos w tej dzielinicy dziala poprawnie.
Otwieram gazetke Jump i zaczynam czytac.
- Huh, naruto znow zabija wszystkich z rasengana.. nuda...
Czytam dalej.
Offline
Nie miała specjalnego celu by tu przyjść. Można by przepuszczać że by to zwykły patrol mający na celu sprawdzenie czy nikt nie używa mocy poza terenem szkoły. Jednak był ku temu zupełnie inny powód jej wyczulone psychiczne zmysły podpowiadały jej że coś się święci i nie trzeba być geniuszem by próbować powiązać to przeczucie z organizacją Anti-Skill. Teraz szła uliczką niespecjalnie przejmując się mijanymi ludźmi, cóż gdyby działo się tu coś podejrzanego na pewno przykuło by to jej uwagę.
Offline
Podczas gdy juz przeczytalem kilka mang stwierdzilem ze potrzebna mi przerwa. Odchylilem glowe i wsord tlumow ktore przechodzily ta ulica. W pewnym momecie moj wzrok spostrzegl dziewczyne w czerwonych wlosach. Przez chwile dostalem dejawu, pomyslalem ze juz widzialem ja gdzies. Zwinelem jumpa w rolonik i spogladam na dziewczyne ciekawskim wzrokiem.
Offline
Była już mniej więcej w połowie uliczki, kiedy odwróciła się i oparła o boczną ścianę uważnie obserwując przechodzących ludzi ale puki co nikt nie przykuł szczegulnie jej uwagi. Niedługo potem jej wzrok padł na Gintoki drugorocznego ucznia ich niecodziennej placówki. Nie miała o nim szczególnego zdania gdyż puki co nie miała okazji porozmawiać z nim dłuższą chwilę. Nie czując wyraźnego powodu na razie się nie odzywała.
Offline
Gintoki nie zastanawiajac sie dlugo schowal Jumpa w pas i ruszyl doprzodu. Niestety cos przymusowo zatrzymalo go i usiadl pod przymusem na lawke spowtrotem. Pochwili zalwazyl ze jego drewniany miecz utknol miedzy szczebelkami w lawce. Gintoki totalnie zapomnial o nim, gintoki westchnol mocno i szybko wyciagnol miecz ze szczebelkow. ulozyl miecz poprawnie i pewny siebie ruszyl w strone dziewczyny ktora zalwazyl wczesniej. W krotkiej drodze do niej przypomnial sobie ze gdzies juz ja widzial ale nie mugl sobie przypomniec gdzie i jak ma na imie. Nie swiadomie z lekko glupawa mina podrapal sie reka z tylu glowy, podszedl do dziewczyny i przestawil sie ladnie.
- Nazywam sie Gintoki Sakata milo mi cie poznac.
Offline
Ona też miała przy sobie swoją katanę z którą nigdy się nie rozstawała wychodząc w teren. Było to prawdziwe ostrze bynajmniej nie służące do zabawy. Cóż ostatnio zupełnie nie wiadomo na kogo się gdzie i kiedy trafi. Jednak zachowanie chłopaka który bynajmniej nie przejmował się tym że ktoś zobaczy jego broń nie było zbyt logiczne. Nawet drewniany miecz może niepotrzebnie zwrócić uwagę osób trzecich.
- Alonse - powiedziała dość chłodnym tonem piorunując go spojrzeniem. Nie musiał się jej przedstawiać gdyż od dawna znała jego imię, podobnie jak każdego innego ucznia w akademii. On też powinien już co nieco o innych wiedzieć ale widocznie nieco odchodził od reguły lub puki co nie stwarzał szczególnych kłopotów dla komitetu co by mogło tłumaczyć jego zachowanie.
Offline
Gintoki skalda rece jak by sie modlic. - Prosze powiedz mi czy juz sie kiedys spotkalismy bo zawraca mi to w ciaz glowe odkad cie zobaczylem przechodzaca. Patrzy sie na dziewczyne ze zlozonymi rekoma czekajac ze zniecierpliwieniem na jej odpowiedz.
Offline
No świetnie. Najpierw opuszczona stacja, teraz to... Ona chyba naprawdę działa wyśmienicie jako magnes na wszelkie oddalone od centrum miejsca. Niezdarnie poczochrała swoje włosy.
- A gdzie ja w ogóle jestem? - mruknęła, rozglądając się tępawo.
Po ujrzeniu dwójki osób stojących całkiem niedaleko, od razu ruszyła w ich stronę. Nieco zdziwiła ją pozycja, w której znajdowało się jedno z nich. Jakiś srebrnowłosy chłopak bowiem... Modlił się do, najpewniej, swej wybranki o pięknych, szkarłatnych lokach. Westchnęła cicho, gdy parę kroków dalej rozpoznała te postacie. Chłopak z jej klubu, Gintoki oraz członkini komitetu, Alonse Kuragari. Jejku, jejku. Znowu ktoś z "donosicieli". Ostatnio spotykała ich praktycznie wszędzie.
- Wybaczcie, że przerwę tę piękną scenę, jednak chciałabym dowiedzieć się, co to za miejsce. - zaczęła, przejeżdżając wzorkiem od jednego do drugiego.
Offline
Westchnęła ciężko i jeszcze raz zlustrowała go zabójczym spojrzeniem.
- Szkoła, komitet - powiedziała rzeczowym tonem. Widocznie spotkała osobnika który niezbyt przejmuje się zbieraniem informacji lub po prostu ma bardzo słabą pamięć. Po chwili jej wzrok padł na Hanako która najwidoczniej źle zrozumiała sytuację, cóż tym gorzej dla niej ona się tłumaczyć nie zamierza a za rozsiewanie fałszywych plotek grozi surowa kara.Jednak podejrzewała też że po tym co przed chwilą musiała usłyszeć zrozumie o co tu naprawdę chodzi. Na jej pytanie wskazała tylko ręką na plakietkę z nazwą ulicy. Fakt jak ktoś idzie tu po omacku może się zgubić szczegulnie że owa okolica jest stosunkowo daleko położona od ich akademika.
Offline
Spojrzalem sie na twarz juz znajomej bardziej soby a byla ona liderem naszego klubiku dla tych co lubia spalowac od czasu do czasu ludzi. xD Spojrzalem na Hanako, i cichym glosem powiedzialem. - Ona chyba nie nalezy do tych najbardziej rozmownych. I nie, nie oswiadczalem sie.
Po czym polozylem reke na tyle glowy usmiechajac sie.
Offline
Westchnęła, ponownie przejeżdżając wzrokiem po Gintokim i członkini komitetu. No cóż, skoro się nie oświadczał ani też nie błagał o jakąkolwiek przysługę seksualną, lepiej dla niego. Nawet Hanako wiedziała, że Alonse, czyli ta, która przed nią teraz stała, jest jedną z niebezpieczniejszych członków komitetu. Podsumowując, Hana znalazła się tu w niezbyt fajnym położeniu, co skwitowała głębokim westchnięciem i delikatnym uśmiechem, który bywał bardzo często na jej twarzy.
- Tyle wiem, jednak za cholerę nie zorientuję się, jak stąd trafić... Gdziekolwiek. - stwierdziła, przyglądając się Alonse. W przeciwieństwie do młodej Miyashi, Kuragari była naprawdę piękną dziewczyną. Na pewno miała już jakiegoś wybranka, jednak póki co nie chciała się z tym obnosić. Kto wie, kto wie...
Nie chciała jednak o tym rozmawiać, a raczej znaleźć drogę do domu. Bądź co bądź, nawet nie wiedziała, czy iść w prawo, czy w lewo.
Offline
Widocznie sytuacja się już wyjaśniła. Było jej to nawet na rękę. Skoro Hanako miała widocznie dziwne przeczucia widząc tę sytuację to co dopiero mogli by pomyśleć inni. Na szczęście o tej porze na ulicy nie było zbyt dużo ludzi i nikt nie zwracał na nich uwagi.
- Dwa i pół kilometra na wschód od akademika - wyjaśniła takim samym, chłodnym tonem. Jednak nie był wcale zła. Hanako należała do nielicznych na uczelni których darzyła jako takim szacunkiem. Jeśli chodzi o wygląd wcale nie uważała się za lepszą od Miyashi, może dziewczyna tego nie wiedziała ale na pewno podobała się wielu chłopakom. Jednak puki to ona patroluje korytarze akademii publiczne okazywanie sobie uczuć jest absolutnie zakazane gdyż koliduje z szkolnym regulaminem odnośnie zachowanie estetyki w zachowaniu publicznym.
Offline
Gin oparl swoja reke delikatnie na katanie a dokladnie na koncowce rekojesci. Chlopak spojrzal na Alonse, jak na pierwsze wrazenie mial o niej dosc mieszane uczucia, lecz kolezanka z klubu swiecila swojim usmiechem jak zwykle kiedy ja widywal.
- To moze maly spacer ? Odprowadzimy Hanako do domu ?
Offline
2 i pół kilometra... No fajnie, a nawet bardzo. Nie sądziła, że zapuściła się tak spory kawałek. Zamrugała parokrotnie oczyma, by po chwili westchnąć głęboko.
- Zajebiście. - mruknęła, całkiem zapominając o jakichkolwiek manierach. - Nie widzę nic przeciwko, ale na pewno każde z was ma chęć i czas? - dodała, słysząc propozycję chłopaka.
Tak, mówiąc to, miała na myśli głównie Alonse, która zapewne miała i tak całe mnóstwo obowiązków, a on chciał ją jeszcze targać po mieście. Sama Hanako nie miała nic przeciwko poznania tej dziewczyny, gdyż, bądź co bądź, w szkole przeważali raczej faceci. Natomiast Gintokiego znała już wcześniej, więc w sumie to byłaby zwykła, koleżeńska rozmowa.
W oczekiwaniu na odpowiedź tej dwójki, dziewczyna przeciągnęła się, ostatecznie splatając dłonie za głową. Było już ciemno, więc może i rzeczywiście przyda jej się ktoś jeszcze przy powrocie do domu?... Powoli przyzwyczajała się do tej myśli, stwierdzając, że to niezły pomysł.
Offline