Odetchnął głęboko widząc tego pajaca poraz kolejny w swoim klubie. Podał kilka drinków, a w międzyczasie parę szklanek za sprawą wody i jego rąk znowu nadawało się do picia.
- To poważne oskarżenia... - chciał utrzymywać powagę sytuacji, ale jakoś nie mógł. Miał po prostu w dupie jego nic nie znaczącą tutaj opinię, w każdej chwili śmiało mógł mu to powiedzieć, ale narazie nie było po co, niech jeszcze poudaje, że jego głos w tym lokalu ma jakąś tam wartość.
- Rozumiem. - skwitował szybko i uśmiechnął się lekko. Bądź co bądź, z klubem informacyjnym wolał mieć dobre stosunki, dobrze jest mieć takich "sojuszników".
- Polecam chłodną lemoniadę... a tobie coś podać? - odparł w stronę Caroline, a potem skierował swój wzrok w stronę Clouda, który zapewne też będzie chciał się czegoś napić. Jego asortyment oczywiście był większy, bycie pełnoletnim w tej sytuacji mu się przydaje.

One również weszła do lokalu. Co sprowadzało tu taką osobę jak ona, która raczej unika zbyt tłocznych lokalów tego typu. Możliwe że po prostu miała jakąś sprawę do przewodniczącego, a może po prostu chciała go po wkurzać lub po prostu rozejrzeć się w terenie zawsze może znaleźć się kolejny delikwent któremu moc dopiero się objawia i albo jest tym faktem przerażony albo całkowicie uderza mu to do głowy. Jednak widok Shadow'a serwującego lemoniadę był niecodzienny, zwykle korzysta z każdej chwili by podać komuś jakiś trutek. Być może działa pod jakąś presją albo... jest chory.
- To może dziś będzie ta oranżada - rzuciła na przewianie po czym wyciągnęła z podręcznej torby kopertę i z przekornym uśmiechem podała ją dla Fernades'a. Były to oczywiście kopie dokumentów które przedwczoraj zniszczył i z te co co słyszała dostał za to niezły ochrzan od Misaki, która wciąż na nie czeka. W większości były już wypełnione ale niektóre wymagały aprobaty przewodniczącego. Alonse od dawna już robiła kopie dokumentów wiedząc że oryginały mogą się zawsze natknąć na "olew" Giotto.

No nie, jeszcze ona? Może to tutaj Coldwater zapowiedziała tą imprezę, a on nic o tym nie wiedział. No cóż, odetchnął głęboko i spojrzał na Alonse, która mierzyła go wzrokiem. Gdyby powiedziała mu o tym, że zawsze korzysta z okazji żeby coś dolać, to by po prostu wyszła na idiotkę. Co innego jest dolać coś osobie pełnoletniej, a co innego 16-letniej dziewczynie. Całe szczęście, że tego nie powiedziała, bo by naprawdę się wkurzył, już druga osoba coś mu zasugerowała, a on przecież jest dobrym pracownikiem, mało tego robi trzy razy więcej niż te rozpieszczane gówniarze. Wzrok odwrócił w stronę herbaty. Ice tea miał przygotowane tuż koło siebie, więc nalał trochę, dołożył dwie kostki lodu oraz cytrynkę którą zahaczył o brzeg szklanki. Lekkim poślizgiem podał członkowi samorządu zamówiony napój. Gdy z kolei zamówienie złożyła szkarłatna natychmiast nalał oranżady i podał jej ją. Spojrzał na dokumenty, a potem schował je pod blat, aby nikt nic nie wylał na to czy coś.
- Zjebałaś mi tym dzień... - nie wiedział, że dokumenty są już prawie wypełnione, myślał, że będzie tak jak zawsze, bo przez większość swojej kadencji, to on wszystko robił, bo oni uważali, że wypełnianie papierów to robota dla szefa, a ich dotyczą tylko patrole, które i tak robią tak nieudolnie, że aż głowa boli.
- Caroline mam do ciebie pewną sprawę, otóż czy wiesz coś na temat próby "pojednania" samorządu i komitetu? Bo doszły mnie o to pewne słuchy, a nie wiem czy wierzyć takim plotkom... - gdy już wypili swoje napoje, zaserwował im to samo poraz kolejny, tym razem było to na koszt firmy, a raczej na jego koszt.

-Pojednania mówisz. Były jakieś pogłoski, uczniowie twierdzili że był jakiś lunch i że Coldwater próbuje zażegnać topór wojenny pomiędzy samorządem a komitetem. Ale o pojednaniu nic nie słyszałam.-odpowiedziała rudowłosa następnie upiła łyk lemoniady.
-Ale jeśli się czegoś dowiem to dam Ci znać.-dodała Caroline patrząc na Shadow'a, następnie spojrzała na szklankę lemoniady.

Ostatnio edytowany przez Caroline (2013-01-07 15:17:46)

Nigdy nie pchał się na posadę lidera komitetu. Po prostu nie znaleziono lepszej osoby od niego na to stanowisko i zapewne długo jeszcze takiej nie będzie, to że sam o nią walczył to było błędne myślenie. Otrzymał posadkę jako nagrodę za pomoc poprzedniemu liderowi, gdy ten kończył szkołę. Prawdę mówiąc mu ten cały "sojusz" był obojętny. Nie żywił do przewodniczącej jakiejś szczególnej urazy, ale był po prostu przyzwyczajony do tego, że zawsze szuka z nim kłótni. Pytał po prostu, bo bardziej ciekawiło go to, kto wpadł na ten pomysł, choć był pewien, że to sprawka Reborna. No ale zawsze warto się dowiedzieć, bądź co bądź między innymi po to jest tutaj klub informacyjny.
- Powiem ci tak, uwierzyłbyś, że Coldwater mówiła do mnie normalnie i nawet zaprosiła mnie do was do pokoju samorządu? Jak nie wierzysz, to lepiej zacznij... - skwitował szybko na pytanie Clouda.
- Dzięki... - uśmiechnął się lekko w stronę Caroline i podał kolejnych kilka drinków gościom lokalu. No nic, same problemy z tą szkołą, całe szczęście to ostatni rok, a on może sobie pozwolić na trochę więcej luzu.
- Ale samo ich wypełnianie już mnie nudzi... - ziewnął lekko, zasłaniając się dłonią na znak swojej dezaprobaty odnośnie wypełniania w przyszłości dokumentów, które wręczyła mu Alonse.
- W dodatku jak widzisz nie mam czasu na te pierdoły. - uśmiechnął się promiennie, udając, że jeśli nie wypełni papierów to wszystko będzie wporządku. To oczywiście było błędne myślenie, ale on zawsze ma wszystko w dupie, więc go to nie obchodzi.

- Powiedziałam byś je podpisał, a nie wypełniał - powiedziała z małym uśmiechem popijając oranżadę  po czym zwróciła wzrok ku Caroline, która widocznie interesowała się sprawami dotyczącymi tej dziwnej relacji łączącej Fernandes'a i Silve. Jej zdaniem jeśli przysłowie "Kto się czubi, tan się lubi" jest prawdziwe to oni niedługo powinni wziąć ślub, pasowali do siebie idealnie choć tego nie zauważali.

Przewidział tego typu pytanie, klub informacyjny słynął z węszenia wszędzie i posiadania wiedzy o każdym, on jednak nie zamierzał udzielić jakiejś kontrowersyjnej odpowiedzi.
- Od kiedy? Hmm... od samego początku. Poróżniło nas to, że ona chciała mieć władzę nad wszystkimi, a ja swoją osobą nie mogłem jej tego umożliwić. To jedyny powód. - odparł szczerze i nie przeciągał niepotrzebnie, tak wyglądało to z jego punktu widzenia. Coldwater mogła pojmować to inaczej, ale nigdy jej o to nie pytał, więc twierdzi, że jest tak jak on mówi. Gdyby usłyszał opinię Clouda to mało co tu nie zszedł na zawał. Oni do siebie pasują? Nie nie nie, co prawda przeciwieństwa się przyciągają czy coś w tym rodzaju, ale nie ta dwójka, taki mały wyjątek.
- Wybacz, nie potrzebuję jej aby być najgroźniejszy. - uśmiechnął się promiennie robiąc dobrą minę do złej gry, wolał unikać tego typu stwierdzeń, źle się z tym po prostu czuł.